LKS Czaniec - Rekord Bielsko-B 1:0 (0:0)Nie wolno strzelać ładnych goli ...
LKS Czaniec – Rekord 1:0 (0:0)
1:0 – Piotr Wojtulewicz w 51 min.
Rekord: Marcin Niedziółka – Krzysztof Gawlas, Rafał Fotek, Maciej Byrski, Paweł Suski, Piotr Szymura (od 57 min. Marek Klimont), Rafał Chudzik (od 50 min. Tomasz Świderski), Paweł Jurasz (od 80 min. £ukasz Mentel), Artur Ulanowski (od 84 min. Dariusz Ciereszko), Piotr Bubec, Daniel Lech.
CZANIEC (27 sierpnia, godz. 17.00). Drużyna Rekordu rozpoczęła mecz bardzo obiecująco. Stworzyła sobie bowiem kilka wybornych sytuacji do strzelenia gola. Już w 2 min. gry Daniel Lech przeprowadził świetną akcję prawą stroną boiska i z końcowej linii podał piłkę na 10 metr do Piotra Bubca, który strzelił niezbyt precyzyjnie i bramkarz gospodarzy strzał obronił. W 4 min. za faul na przedzierającym się przez obronę przeciwnika Piotrze Bubcu przed polem karnym zawodnik gospodarzy nie otrzymał żadnego ostrzeżenia, choć należał mu się co najmniej żółty kartonik. W 9 min. przed znakomitą szansą na gola stanął po rzucie wolnym Piotra Szymury Daniel Lech. Strzelił jednak z 10 m zbyt lekko i bramkarz obronił uderzenie. W 10 min. Piotr Bubec pięknie minął środkiem dwóch rywali i zamiast podać do wybiegającego na czystą pozycję Daniela Lecha, wpadł na stopera gospodarzy, który uderzył go w twarz tuż przed polem karnym, ale sędzia nie dopatrzył się faulu. Pierwszy groźny strzał gospodarze oddali w 15 min. gry. Na wysokości zadania stanął jednak Marcin Niedziółka, który strzeloną z 15 m piłkę odbił na rzut rożny. W 25 min. kolejną dobrą akcję Rekordu wieńczy strzałem z 10 m Daniel Lech. Niestety uderzenie jest zbyt słabe – w dodatku w środek bramki i piłka nie znajduje drogi do siatki. Gospodarze usiłują również atakować, ale strzał z rzutu wolnego z 25 m broni Marcin Niedziółka. W 33 min. Piotrowie: Szymura i Bubec przeprowadzają środkiem pola składną akcję. Piotr Bubec strzela w krótki róg, ale bramkarz wybija piłkę poza linię bramkową. Po niewykorzystanych szansach rekordzistów przed szansami stanęli również piłkarze z Czańca. W 42 min. w polu karnym przewrócił się Tomasz Majdak i sędzia uznał, że gospodarzom należy się rzut karny. Na szczęście wykonawca rzutu karnego Marcin Wróbel i strzelił ponad poprzeczką. W chwilę potem po nieudanych wślizgach zawodników gości ludowcy znów mieli dogodną okazję do objęcia prowadzenia. Na szczęście ich napastnik spudłował z 8 metrów.
W 50 min. lewą stroną przedarł się Piotr Szymura, który spod końcowej linii boiska podał piłkę 6 metrów przed bramkę gospodarzy. Niestety piłka po strzale Daniela Lecha „z pierwszego uderzenia” poszybowała nad poprzeczką. Niewykorzystane sytuacje w końcu się na rekordzistach zemściły. Po rzucie rożnym z prawej strony do piłki dobiegł obrońca ludowców Piotr Wojtulewicz i – nie pilnowany przez nikogo z gości – zmienił kierunek lotu piłki, która wpadła do siatki obok Marcina Niedziółki. W 55 min. rekordziści uwieńczyli jednak dobrą grę zdobyciem gola. Piłkę w polu karnym otrzymał Piotr Bubec. Ponieważ stał tyłem do bramki, podbił sobie futbolówkę do góry i znakomitym strzałem „nożycami” nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Niestety, ku zdziwieniu zawodników gości oraz ich trenera Piotra Kusia, arbiter dopatrzył się w zagraniu napastnika Rekordu przewinienia! Najwyraźniej w lidze okręgowej pięknych goli strzelać nie wolno, zwłaszcza do siatki gospodarzy . Od tej pory gra straciła na urodzie. Co prawda drużyna Rekordu jeszcze dwukrotnie zaatakowała dość groźnie, ale nie wypracowała sobie tak idealnych sytuacji jak cztery poprzednie. W 65 min. Piotr Bubec strzelił lewą nogą w „krótki” róg z 20 metrów zbyt słabo, żeby zaskoczyć bramkarza gospodarzy, a w 5 min. później Artur Ulanowski dośrodkował z lewej strony, lecz nie było pod bramką nikogo, kto mógłby zmienić losy meczu. Wprowadzeni w drugiej połowie zawodnicy drugiej linii nie potrafili otworzyć napastnikom drogi do bramki rywali. Na domiar złego w środku pola nie najlepiej grali w drugiej odsłonie najbardziej doświadczeni zawodnicy gości – Rafał Fotek i Tomasz Świderski, i gospodarze zaczęli przeprowadzać groźne akcje. Dwukrotnie znaleźli nawet drogę do siatki rekordzistów. Na szczęście strzelcy nie ustrzegli się pozycji spalonej.
Rekord rozegrał w sumie przyzwoity – a w pierwszej połowie nawet bardzo dobry – mecz z liderem tabeli, który mógł rozstrzygnąć na swoją korzyść, gdyby napastnicy celniej strzelali. Paradoksalne jest to, że zdobył gola w drugiej odsłonie, gdy już grał nieco gorzej. Niestety na przeszkodzie w jego uznaniu stanął sędzia.
Teraz przed rekordzistami kolejne trudne zadanie. Pojedynek z innymi ludowcami – z Bestwiny.
dodał: Jan Picheta 27-08-2005 |