Rekord Bielsko-Biała - LKS Czaniec 0:2 (0:0)Ludowi pokonali miastowych
0:1 – Jakub Lizak, 66 min.
0:2 – Krzysztof Dyrcz, 74 min.
Rekord: Marcin Niedziółka – Tomasz Świderski (od 74 min. Maciej Byrski), £ukasz Sarga, Marek Klimont, Krzysztof Gawlas, Paweł Suski, Piotr Szymura, Rafał Chudzik (od 66 min. Piotr Wieczorek), Artur Ulanowski (od 66 min. £ukasz Szewczyk), Mateusz Żemła (od 74 min. £ukasz Mentel), Piotr Bubec.
BIELSKO-BIA£A (22 kwietnia 2006 r., godz. 16.00). Rekordziści zaczęli mecz bardzo obiecująco. W 11 min. Piotr Bubec uciekł lewą stroną boiska dwom niezbyt dobrze usposobionym biegowo przeciwnikom i dośrodkował do Pawła Suskiego, który strzelił z 8 metrów w słupek. Wbrew dobremu początkowi i szybkiemu rozpoznaniu słabych punktów w drużynie gości rekordziści nie poszli za ciosem. Grali zbyt bojaźliwie i pozostawiali samotnego Piotra Bubca na połowie przeciwnika. Mimo asekuracyjnej postawy gospodarze wyprowadzili w 38 min. kontratak. Mateusz Żemła wbiegł z piłką w pole karne, ale strzelił z 14 metrów obok słupka. Przez wiele minut zmasowana defensywa rekordzistów nie dopuszczała do strzałów piłkarzy gości. Dlatego zawodnicy z Beskidu Małego spróbowali parokrotnie szczęścia strzelając z dystansu. W 43 min. bliski zdobycia gola po uderzeniu piłki z około 20 metrów był Jakub Lizak, ale świetnym refleksem popisał się Marcin Niedziółka i wybił piłkę ponad bramkę. W ostatniej minucie przed przerwą do dogodnej pozycji na linii „16” doszedł ponownie Mateusz Żemła. Piłka po jego strzale poszybowała jednak wysoko nad bramką.
Po dość dobrej pierwszej odsłonie spektaklu z nadzieją kibice gospodarzy oczekiwali drugiego aktu. Tymczasem rekordziści zagrali jeszcze bardziej asekurancko i zaczęli popełniać błędy w obronie. Nie potrafili zdobyć się także na żaden szybki atak. Przeciwnie oddali pole gry rywalom, pozostawiając zwykle we własnej strefie obronnej aż pięciu czy nawet więcej zawodników. W 62 min. strzał Krzysztofa Dyrcza z 20 metrów jeszcze nie znalazł drogi do siatki bielszczan. Piłka otarła się o poprzeczkę. Cztery minuty później Jakub Lizak był już skuteczniejszy. Szybki napastnik gości przedryblował Tomasza Świderskiego i strzałem z 12 metrów zapewnił ludowcom prowadzenie. Tuż po stracie gola trener Piotr Kuś zmienił dwóch zawodników Rekordu, ale obraz gry nie uległ zmianie. Nadal groźniejsze akcje przeprowadzali zawodnicy z Czańca. W 74 min. szkoleniowiec gospodarzy wymienił kolejnych dwóch piłkarzy, ale i ta zmiana nie dała stosownych rezultatów. Przeciwnie – po rzucie rożnym dla gości piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką i poszybowała w pole. Nikt z rekordzistów nie kwapił się z jej wybiciem, co wykorzystał Krzysztof Dyrcz, ustalając wynik meczu.
Rekordziści – mimo iż występowali w najsilniejszym składzie – nie zdołali w drugiej połowie nawiązać walki z wiceliderem rozgrywek, który miał w swych szeregach tak doświadczonych piłkarzy jak były pierwszoligowiec Mariusz Jendryczko, grający do niedawna w Góralu/Czarnych Żywiec Marcin Wróbel czy strzelcy obu goli. Tymczasem już 16 godzin po meczu aż czterech rekordzistów czeka kolejny trudny występ. O godz. 10.00 w niedzielę w hali Rekordu rozpocznie się turniej 1/8 finału Pucharu Polski w futsalu. „Halowcy” Rekordu zmierzą się z zespołami Inpulsu Alpolu Siemianowice, Jango Mysłowice i Tango Gliwice. Czy będzie to ostatnie tango w tym roku dla drużyny halowej Rekordu, czy może jednak dla jej przeciwników?
dodał: Jan Picheta 22-04-2006 |